Okultyzm w rozwoju osobistym i tzw. "pozytywnym myśleniu"

Jezus w moim życiu

(Zachowano oryginalną pisownię.)

W moim życiu zawsze bardzo ważne miejsce miała modlitwa, jednak nie była ona prawdziwa i gorliwa tak, jak powinna.

Zawsze miałem problemy ze znalezieniem Chrystusa w swoim życiu. Wielokrotnie upadałem w seriach grzechów. Zazwyczaj nie potrafiłem żyć w czystości wiary więcej niż tydzień, nie wspominając o tym, że przypominałem sobie o spowiedzi tylko w Święta. Zawsze miałem momenty zrywu, ale chwile po spowiedzi to samo robiłem, co przed nią, po prostu nie umiałem kochać Boga.

Jednak, dzięki tej walce o wiarę i tych wielu upadkach, Jezus się zlitował, bo On widzi wszystko…

Prawdziwa przemiana mojego życia nastąpiła na 3-dniowych  rekolekcjach dla dorosłych „Któż jak Bóg” Pana Leszka Dokowicza w Jarosławiu o grzechach przeciwko pierwszemu i szóstemu przykazaniu. Każdy dzień był poświęcony kolejno: Maryi, Jezusowi i Duchowi Świętemu.

Wiele się nauczyłem o tym, jak działa szatan w dzisiejszym świecie i też o nieświadomości popełnianych grzechów przez ludzi. Nie chcę jednak się tu rozpisywać na ten temat.

Przed rekolekcjami oczywiście wyspowiadałem się, oglądałem też filmy Pana Leszka, które  dużo uczą. Wiedziałem o czymś takim, jak spoczynek w Duchu Świętym. Trochę czasu spędziłem na poszukiwaniu czym to jest, jednak nie spodziewałem się, że będzie taka modlitwa na tych rekolekcjach na koniec 3 dnia.

Podczas tej modlitwy przyznam, że się denerwowałem, z jednej strony lęk a z drugiej wielkie pragnienie miłości. Pamiętam, jak kapłan położył ręce na mojej głowie, za mną modlił się również Pan Dokowicz. W sercu mówiłem sobie, że chcę być dzieckiem Boga… Wtedy uspokoiłem się, nie czułem żadnego strachu tylko pokój.

Wiem, że zrobiłem krok do tyłu, ale byłem się wstanie utrzymać na nogach (kapłan na chwile odsunął dłonie), ale gdy położył na mnie 2 raz, straciłem świadomość dosłownie na kilka sekund, zdążyłem ledwo się przewrócić, ale w tym czasie Jezus dotknął mojej duszy bardzo mocno! Tak, abym nie miał wątpliwości że to Jezus. Dał mi tak wielką miłość i radość, że nie da się tego słowami opisać.

Od tej chwili moje życie uległo zmianie, z letniego katolika stałem się zakochanym w Bogu dzieckiem. Jezus w tym dotyku uwolnił moją duszę od popełniania grzechów, z którymi nie potrafiłem walczyć. Zakochałem się w modlitwie i zobaczyłem, jak wielką siłę ma i broni nas przed pokusami szatana, który nie przebiera nigdy w środkach.

Podczas tej modlitwy wielu ludzi zasnęło w Duchu Świętym. Zdumiewał mnie ten spokój na ich twarzach i zachowanie ich po obudzeniu, od płaczu po śmiech.

Od tej chwili wiedziałem, że idę droga Chrystusą, który żyje i nas kocha.

Na co dzień interesowałem się rozwojem osobistym, czytałem także ksiązki NLP, o pozytywnym myśleniu itd. Nie widziałem w tym nic złego i przez myśl mi nie przeszło, że to jest złe, wierzyłem w to ,co tam piszą.

Nie byłem świadomy że uczestniczyłem w tzw. okultyzmie New Age (Ja własnym Bogiem, szok niewyobrażalny, wydawało mi sie, że szatan się ze mnie śmieje w tym momencie) a pomógł mi to odkryć Jezus poprzez świadectwo innej osoby, która powiedziała, że technika szybkiego czytania jest zła. Pomyślałem, jak? To nie możliwe(nie znałem tej techniki szczegółowo)!

Było to związane z rozwojem osobistym, więc zacząłem szukać odpowiedzi i znalazłem czemu się poddawałem. Szatan niszczył mnie przez oddawanie czci obcym bogom nieświadomie.  Miałem fanatyczny stosunek do pieniędzy, eksperymentowanie z własnym umysłem, wizualizacje, magia, prawo przyciągania. Wielokrotnie w książkach NLP  używane są cytaty z Biblii.

To wszystko było bez wartości puste i dziś to widzę.

Dlatego nie toleruję wykorzystywania wyrwanych z kontekstu cytatów z Biblii czy nauki Kościoła w środkach New Age, czy promowania (pseudo już dla mnie) rozwoju osobistego na konferencjach na temat motywacji i osiągania celów.

Chodzi mi tu o pranie mózgu w tych tematach, o grzech bałwochwalstwa, którego wcześniej nie znałem. Jest to trudne do wyłapania, jeśli już jesteś w tym.

Jest to mój punkt widzenia na działanie szatana w dzisiejszym świecie, który działa bardzo sprytnie pod przykrywką dóbr materialnych, pragnienia bycia najlepszym, wizją lepszego życia.

Sam w rozwoju i w nauce używam planowania czasu i zadań, bo są to obowiązki, które winniśmy wykonywać pozbywając się lenistwa bez chorej motywacji. W tym wszystkim Bóg na 1 miejscu, który nas prowadzi własną drogą, od Niego zaczynam dzień czytając Biblię.

 Nie dawno opowiedziałem również swoje świadectwo koledze, który był dużo bardziej pochłonięty właśnie tą tematyką, związaną z moim odkryciem, i był również w szoku. Myślę, że Jezus chciał, abym mu pomógł i wyciągnął go z tego, dlatego uważam, że świadectwa są bardzo ważne, bo są drogowskazem do zmiany życia bliźnich.

Dlatego nie bójmy się głosić Słowa Bożego, bo bywa, że ludzie bardziej tego potrzebują niż nam może się to wydawać.

Pozdrawiam serdecznie
Mateusz

Wiersz na dziś

Opuszczającym świat - ks. Jan Twardowski

Nie przeminie wszystko, nie przeminie -
kwiaty nie pogasną,
choćby przyszło ręce nam złożyć
i po prostu na zawsze zasnąć.

Pamięć czystej przyjaźni zostanie,
smutna cisza świętojańskich ulic -
po odlocie będziemy ziemię
z utęsknieniem do ust jeszcze tulić.

Nasze biedne, ludzkie zmęczenie,
serc otwartych mądrą życzliwość -
po odlocie będzie się jeszcze
coś ziemskiego po niebie śniło.

Żywy ogień w dymiącym kominku,
gdy herbatę w czajniku naparza -
i sukienki od pierwszej Komunii,
tak w nich było siostrom do twarzy.

Tramwajowe przystanki i deszcze,
i upały jak ogon pawi -
zwykła rzodkiew, którą koń gryzie,
telefony, budki z lodami.