Wiersz do Najświętszej Panny - ks. Jan Twardowski

Słów nie lubisz, bo cóż znaczą słowa -
więc poświęcam Twojej świętej pieczy -
celę, książki, notatki z wykładów,
inferiorów, w klęczniku rzeczy -

I jeszcze mszał w szufladzie -
mój Boże - mój Boże -
tę stronę znam na pamięć,
a tutaj się mylę -
tu wstążeczkę odgarnę,
a tu grudkę włożę -
tej ziemi co i w mojej zadźwięczy mogile.

I jeszcze moje serce -
(o nim nic nie powiem
bo nie pękło mi z bólu w płonącej Warszawie -
więc jak dawną manierkę porzucę je w rowie -
krzyżem tylko opatrzę i tak je zostawię)

A to jest moja śmieszność -
jak mi służy wiernie
we wszystkich moich wierszach, których nikt nie zliczy -
więc po mszale i sercu poświęcam Ci ciernie -
ogród pełen silentium i ziarnko goryczy.

Przebacz wiersze mi wszystkie łaskawie
zagaś we mnie sny czarnoleskie
i bez wierszy cichutko daj popatrzeć
w Twoje święte oczy niebieskie.

Wiersz na dziś

Do chorego w szpitalu - ks. Jan Twardowski

Piszę do ciebie list
w ten wieczór ciemniuteńki -
gdy schodzą się w mój kościół
postacie z Pańskiej Męki.

Cyrenejczyk - olbrzym pogodny
śpieszący ku pomocy -
Weronika unosząca z chustą
z łez otarte szafirowe oczy.

Cała w płaszczu, przez który słońce
zachodzące jak rana świeci -
Magdalena z wstążką w warkoczu
zapłakana o godzinie trzeciej.

Żołnierz z gąbką zanurzoną w occie
ku ochłodzie ust gorączką niemych -
i niewiasty z maleńkich uliczek
przynoszące mdlejącym śpiewy.

To co czyste, szlachetne i wzniosłe
ustrzeżone w najdroższym wspomnieniu -
to co wyszło i nam wszystkim naprzeciw
naszym smutkom, naszym cierpieniom.